Reflektorem przez...: "Szło nowe”

Tak, zatytułował Antoni Gołubiew jeden z tomów powieści „Bolesław Chrobry”. Lata osiemdziesiąte XX wieku były takim przełomem. Najpierw, w roku 1979 pierwsza pielgrzymka papieża naszego rodaka. Kiedy 2 czerwca 1979 roku samolot z Janem Pawłem II na pokładzie wylądował na warszawskim Okęciu, we wszystkich naszych kościołach rozdzwoniły się dzwony. W oknach wielu mieszkań i na ulicach obok propagandowych haseł o przewodniej roli partii, pojawiły się emblematy religijne. Polacy wyszli tłumnie witać i słuchać papieża rodaka oraz z nim się modlić. Obliczono, że w spotkaniach z papieżem uczestniczyło ponad 10 milionów osób. Komentatorzy pisali potem, że Polacy powstali z klęczek, jakby nabrali pewności siebie, poczuli swoją godność, przestali się bać.

Potem, pisząc tak już w skrócie, pod koniec lat osiemdziesiątych był „okrągły stół”. Potem były pierwsze wybory. Czym się różniły od tych poprzednich? Dla tych, co dotychczas byli przy urnie o godz. 6.00, różnica była bardzo wielka! Przychodząc do kościoła stwierdzili, że ta nowa władza, która będzie rządziła po wyborach, jest jakaś „biedna”, bo nie ma pieniędzy dla tych, co przychodzą na wybory o godz. 6.00 jako pierwsi! Nie dostali czerwonych goździków!!!
Zaś, na ulicach naszej Jasienicy, jacyś nieznani ludzie wręczali ulotki z napisem: „Nie głosując przez lenistwo, oddasz mandat komunistom”.
Tak było u nas, zaś w Bielsku na placu Chrobrego, odbył się koncert. Występowała znana aktorka, ubrana w kolory partii i śpiewała: komuno wróć!
To hasło zostało w pamięci niektórych, gdy było im źle, albo bardzo cienko, wzdychali i powtarzali: „Jak to wtedy było wszystko!!! I jak było fajnie”!
Czy rzeczywiście?