Parafianie św. Jerzego dobrze pamiętają naszą zmarłą zakrystiankę, panią Jadzię Zenderową. Służyła naszemu kościołowi jak biblijna Anna prorokini: ,,dniem i nocą”.
Ona to często powtarzała słowa ,,Kto na Dom Boży łoży, ten nie zuboży”.
Kiedy przed dwudziestoma paru laty zjawiłem się u św. Jerzego, a potrzeby kościoła były bardzo wielkie, wtedy wdowy, emerytki, powtarzały: ,,Pracujcie, pracujcie, bo my nie mamy co z tymi pieniędzmi robić”. Taka była rzeczywistość. W sklepach nie było co kupić, dyżurował tylko na półkach poczciwy ocet i wódka. Parafianie jasieniccy nauczyli mnie „żebrać” pod kościołem na potrzeby remontów. Z tego czasu jest na probostwie koszyk, do którego od biedy można by zbierać kartofle, dar naszej kochanej Marysi z Wygrabowic. Parafia nasza nigdy nie miała bogatych sponsorów, stąd Pan Bóg nam tak błogosławi...
W ubiegłym roku ogłoszono w Polsce przykazania kościelne w nowym układzie. Jedno z nich brzmi:
„Wierni zobowiązani dbać o potrzeby Kościoła".
Nic nowego. Po wojnie był w użytku „Mszalik na niedziele i święta”, dar Polonii amerykańskiej dla Kraju. I tam szóste przykazanie było podobnej treści.
Najwięcej szumu robią zawsze ci, którzy nic na te cele nie dają, albo dają bardzo mało. Stąd na ten temat jawi się wiele opowiadań. Dwa takowe: Był rok w naszym kraju, gdy płaciliśmy milionami. Spotykają się dwa banknoty: tysiączłotówka i dwumilionówka. Chwali się dwumilionówka: Wiesz, byłam już w tym roku w USA, na Sycylii, w Moskwie, na olimpiadzie...
Odpowiada we łzach tysiączłotówka: Ja to wędruje od kościoła do kościoła, z jednego koszyczka do drugiego. Jestem, jak widzisz bardzo pobożna (ofiara, jako kolekta w naszych kościołach). No cóż? Te złotówki były dla nas tym, żeśmy się utrzymali „na rynku”.
Bogu dzięki, ludziom chwała!
O tym samym opowiadał w „Rozmowach o Górnym Śląsku - wesoło, czyli smutno” 1.XII.1995 r.
Francik: Jest niedziela. Cołko rodzina Klytów z Chorzowa Starego, z parafii św. Marii Mgdaleny, wraca z kościoła, ze Mszy św. Uociec wkurzony zaczyno: W tym naszym kościele dzieje się coraz gorzi. Słyszeliście, organista groł, jakby se nie pojodł. Farosz to mieli takie kozanie, jakby o wszystkim i niczym godali. Tak wkoło tylko, o Panu Jezusku! A te stare ławki, pamiętają to Kaizra Wilusia, nie powiem, takie zimne i twarde, pokrysowane pierońsko...
W tym przerywa mu jego synek Zeflik: Uociec, a wieleście to kościelnemu, panu Antoniemu, wciepli do koszyczka!? Ojciec pełen dumy odpowiado. Dyć cały tysiąc złotych. Tysiąc złotych godo Zeflik, za nos wszystkich pięciu.
Uociec, czy wy mocie wszystkich w doma!?
(tysiąc złotych starych - 1 grosz nowych złotówek).
Tyle senator Kazimierz Kutz chociaż agnostyk, dobrze zna realia naszego życia parafialnego...
Kiedyś „Gość Niedzielny” pisał na temat pieniędzy z kolekty w naszych kościołach: „Kilka lat temu w teatrze odgrywano antyklerykalną sztukę. W jej trakcie widzowie byli świadkami ironicznej sceny. Aktor ubrany w sutannę biegał po widowni z koszyczkiem - zbierając monety. Jeden z księży wybrał się na spektakl w koloratce z młodzieżą oazową swojej parafii. Kiedy aktor prowokacyjnie pochylił się nad nim, ksiądz dobrotliwie poklepał go po ramieniu i głośno powiedział;
- „Znam ten ból”.
Ten sam problem z naszego kościoła. Kiedy w kwietniu 1986 roku odwiedzał z posługą biskupią niezapomniany Biskup Czesław Domin, ówczesny sufragan z Katowic, dziękując parafianom za ofiarną postawę, powiedział:
- „Wasze życie parafialne, wasza postawa wobec Kościoła, wasza wielka ofiarność, o której przekonuję się na każdym kroku, świadczą również o waszej wierze!”.
Zaś ks. Jan Drob - ekonom Episkopatu - w rozmowie o piątym przykazaniu kościelnyrm zachęcał nas do wdzięczności.
- Podziękujcie ludziom - mówił. - Widok zadbanych świątyń bardzo wiele mówi o ich wierze i przywiązaniu do Kościoła...
Przypomnę: "Wierni są zobowiązani dbać o potrzeby Kościoła."