700-lecie...: Katalog proboszczów jasienickich po roku 1657 (1785-1890)

Okres ten znamionuje się powstaniem nowego kościoła murowanego i wybitnych jednostek którzy byli proboszczami w Jasienicy, a z których parafia może być tylko dumna.

1. Ks. WOJCIECH HANKE (1785-1789).
Był duszpasterzem przejściowym. Nie długo był proboszczem, ale skoro o nim tak długo się pamięta, musiał na tę pamięć sobie swoją postawą i pracą zasłużyć. Nie miał on tytułu proboszcza, ale administratora.

2. Ks. JÓZEF MOJŻYSZEK (1787-1789, zm. 16.V.1789).
Nim został proboszczem w Jasienicy był wikarym w Międzyrzeczu. Jemu to Jasienica zawdzięcza nowy murowany kościół, postarał się o wybudowanie mieszkania dla proboszcza. Założył piękny i nowoczesny farski ogród, zasadził wiele drzew owocowych, otoczył stylowym płotem. Ludzie widząc jego pracę przestrzegali by się szanował. Ale nie pomogły upomnienia. O jego zapobiegliwości świadczy fakt, że ziemię do ogrodu transportował aż z Jaworza. Kronika powie, że pracą „kierował mądrze i roztropnie, budowa odbyła się bez wypadku”. Zbudował kościół w bardzo krótkim czasie. Pokochał to dzieło Boże i niemało włożył w nie swoich oszczędności. Niemniej dbał też, by budować Kościół żywy, społeczność ludzi żyjących dla Boga. Starał się o podniesienie oświaty wśród ludu Jasienicy. Bardzo dobrze zapowiadał się jako duszpasterz i gospodarz parafii. Lecz nie było mu dane cieszyć się owocami swojej pracy. Po dwu latach wytężonej pracy nagle umiera. W parafii powstał wielki smutek. Płakali po nim nie tylko katolicy. Ludzie byli bardzo przejęci śmiercią swego proboszcza. Pochowali go na starym cmentarzu tam, gdzie była murowana zakrystia drewnianego kościoła.

3. Ks. JAN RICHTER. Był proboszczem przez siedem lat, od 15 października 1789 do lipca 1796 roku. Poza tymi suchymi danymi statystycznymi nic więcej o nim nie wiemy.

4. Ks. PAWEŁ CZYRNY. Proboszczował w Jasienicy przez 19 lat. Objął urząd proboszcza 15 listopada 1796 roku. Opuszcza Jasienicę w roku Kongresu Wiedeńskiego 1815 r. Nie wiadomo czy tu umiera, czy przechodzi na inne probostwo. 

5. Ks. KAROL WOLF. Pracuje w naszej parafii przez 12 lat od 1816 do 1828 roku. Również i o tym kapłanie nie wiemy nic więcej. Wielki kronikarz Jasienicy który zadał sobie wiele trudu, by wszystkie dostępne wiadomości spisać dla potomnych - Ks. Emilian Schindler tak pisze w I tomie Kroniki parafii Jasienica:
„O pierwszych duszpasterzach nikt nie wspomina. Przepadli w zupełności w pamięci ludzkiej. W annałach historii tego świata nie zapisali się jako ludzie, którzy zdziałali wiele dla świata kultury, ale zapisani są oni w Księdze Życia”.

6. Ks. JAKUB GREIS (1828-1850).
Na jego temat ks. Schindler dowiedział się od jego następcy, proboszcza w Zabrzegu. Jest to postać niezwykle barwna. Urodzony w Piotrowicach k. Frysztatu (dziś Czechosłowacja). Od urodzenia był zapalonym myśliwym. Historia nie wspomina gdzie był proboszczem. Dodaje jedynie, że musiała to być parafia, gdzie były dobra hrabiego Larissha. Mimo upomnień nic go nie powstrzymywało od tego zajęcia. Hrabia nakazał, by przyprowadzono ks. Greisa żywego czy martwego do jego pałacu. W drugie święto Bożego Narodzenia, pomiędzy Mszą św. a nieszporami polował znowu i zabił zająca. Gajowy, który księdza śledził, zatrzymał go i żądał oddania broni i zająca. Pomiędzy proboszczem a gajowym wywiązała się walka. Proboszcz ostrzegał, że broni nie odda. W czasie tej szamotaniny, broń proboszcza wypaliła raniąc śmiertelnie gajowego. Martwe ciało gajowego przywiezione na probostwo. W tym czasie pobożny lud schodził się na nieszpory. Ks. Greis zostaje we Frysztacie osądzony i skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci na lata więzienia. Jak długo trwał czas więzienia nie wiadomo. Po odsiedzeniu kary więzienia zostaje przeniesiony karnie do Jasienicy, jako najmniejszej parafii Komisariatu Cieszyńskiego. W Jasienicy pracuje jeszcze przez 22 lata. Cieszył się ogólnym uznaniem parafian i ich przywiązaniem. Umiera w Jasienicy dnia 11 sierpnia 1850 roku. Jest pochowany na starym cmentarzu obok wielkiego krzyża. Miał wtedy 69 lat.

7. Ks. FRANCISZEK LIGOCKI (1850-1854).
Do Jasienicy przychodzi ze Skoczowa dnia 30 sierpnia 1850 roku. Probostwo przejmuje dnia 10 września tego samego roku. Po pięciu latach pracy w Jasienicy przenosi się do majątku hrabiego Larischa w Cierlicku. Kim był? Wszyscy którzy go znali mogli stwierdzić, że był to człowiek ogromnie ruchliwy, dobroduszny, w pełnym tego słowa znaczeniu kapłan Chrystusowy. Lepszego świadectwa człowiek nie potrzebuje, tym bardziej ksiądz. Umiera w Cierlicku w roku 1896. Nie zapomniał w testamencie o biednych. Zapisał dla nich 100 talarów.

8. Ks. FRANCISZEK UHL (1854-1861).
Należał do ludzi bardzo wykształconych. Pisał wiersze po łacinie. Były one przechowywane w archiwum na probostwie. Ale już za czasów ks. Schindlera nie było po nich śladu. Ktoś, kto się nie znał na tego rodzaju twórczości, przeznaczył je na podpałkę. Cieszył się wielkim wzięciem i poważaniem wśród inteligencji. To poważanie sprawiło że proponowano mu posadę profesora w gimnazjum w Cieszynie. Nie dał się namówić, nie uległ pokusie. Wolał być duszpasterzem. Lecz nie
było mu dane długo pracować w Jasienicy, Umiera nagle w Karlsbad dokąd się udał, by ratować nadszarpnięte zdrowie. Jest pochowany w Karlsbad.

9. Ks. administrator MATUSZYŃSKI (1861-1862).

10. KS. JAN BOESS (1862-1871).
Był następcą Ks. Uhla. Z pochodzenia był Niemcem. Jednak miał dobrze opanowany język polski. Dla parafian Jasienicy był przede wszysktim kapłanem. Kronikarz tak charakteryzuje jego sylwetkę: „Wielki dobrocią serca, człowiek pobożny, wielki asceta, człowiek świątobliwy”. Gdy zjawia się w Jasienicy, jest człowiekiem w sile wieku. W kalendarzu był dzień 20 października 1862, gdy go uroczyście wprowadzono w czynności duszpasterza parafii. Jego były proboszcz tak pisze wierszem na jego imieniny:
„Nazwa Boess (zły) nie pasuje do niego
Gdyż jest lepszy niż ja 12 ty!
Raz jeden się rozgniewał,
Gdy z wielkim hałasem,
Pośród grzmotu i błyskawic,
Wichura zerwała wieżę kościelną”
(tłum. z niemieckiego wiersza)
Wiersz ten nawiązuje do faktu, gdy za czasów ks. Boessa, silna wichura zerwała drewniany hełm wieży. Miał wielki szacunek wśród parafian, a także wśród okolicznych księży. Ale jak pisze kronikarz: „Tej pierwszej gwiazdy na firmamencie nie zauważyły jedynie władze zwierzchnie”.
Mieszkając na probostwie w Jasienicy zbudowanym z kamienia i bardzo zawilgoconym, zachorował na reumatyzm. Poczuł się niezdolny do pracy. Zgłosił swoim przełożonym rezygnację, która została przyjęta. Przechodzi na emeryturę i zamieszkał w klasztorze sióstr Notre Dame w Bielsku, gdzie sprawował funkcję ojca duchownego. Umarł dnia 17 września 1890 roku.

11. Ks. PAWEŁ MATUSZYŃSKI (1871-1972).
Po rezygnacji z parafii Jasienica ks. Boessa przejął te funkcje ks. Paweł Matuszyński. Pracował tu powtórnie i znowu bardzo krótko. W roku 1872 jest już proboszczem w Łące. Tam po dziewięciu latach pracy kapłańskiej umiera na ambonie na zawał serca, w czasie głoszenia kazania. Było to 8 września 1881 roku. Ks. Matuszyński urodził się w Pruchnej. Z przekonania był wielkim patriotą. Wszystko co polskie cenił bardzo i był do wszystkiego wielce przywiązany.

12. Ks. FRANCISZEK KEMPIŃSKI (1872-1885).
Przychodzi do Jasienicy dnia 20 lutego 1873 roku. Parafian zdobywa szturmem poprzez swoje serce i sumienną pracę. Starał się o podniesienie śpiewu w kościele. W tym celu postarał się o chorał dla organisty „Ale cóż znaczy chorał i dobra wola proboszcza, gdy organista uparty” (słowa kronikarza). Śpiew w kościele i gra na organach pozostały bez zmian. Po trzech latach pracy, przechodzi do Czechowic. Umiera w Czechowicach 4 lipca 1885 r. W czasie wakansu duszpasterzował w Jasienicy wikary ks. Paszek. 

13. Ks. FRANCISZEK MUZYCZKA (1875-1882).
Syn mieszczanina z Frysztatu. Obejmuje parafię dnia 12 lipca 1875 roku. Miał od Boga dany szczególnie dar wymowy. Słynął jako wybitny kaznodzieja. Okolica schodziła do Jasienicy, by słuchać jego kazań. Zapraszano go do innych parafii. Kronikarz powie: ,,Słuchał go lud, słuchali go bardzo chętnie księża”. W parafii starał się o podniesienie życia religijnego. Za jego czasów odbyły się w parafii Misje św. Starał się o rozwój nabożeństwa różańcowego, czego wyrazem było nabycie obrazu Matki Bożej Różańcowej i regularne odmawianie tej modlitwy w rodzinach. Postarał się też o to, by zainstalowano na wieży kościoła zegar. Ale fachowiec, który go wykonał musiał być bardzo mierny bo i księdzu Muzyczce, jak też następcom przysparzał wiele kłopotów. Stąd też kronikarz dodaje złośliwie: „Pomiędzy wskazówkami a wybijaniem godzin istniał nieustanny spór. Co zimę zapadał w zimowy sen. I trzeba by o tym zegarze powiedzieć, co Chrystus powiedział do Judasza ,,lepiej, żeby taki w ogóle się nie narodził”. O popularności ks. Muzyczki świadczy fakt, że kiedy opuszcza parafię cała gmina, katolicy i ewangelicy odprowadzali go aż do granicy parafii.
Ks. Muzyczka w roku 1882 przechodzi do Ligoty. W kilka lat później z Ligoty przechodzi do Czechowic. Tam otrzymał godność dziekana. Umiera dość nagle. w Czechowicach po długiej chorobie w roku 1898.

14. Ks. KAROL PAŹDZIORA (1882-1889).
Pochodzi z Suchej Beskidzkiej. Do Jasienicy przychodzi 19 października 1882 roku. Za jego czasów wybudowano na kościele małą wieżyczkę, zaś do wielkiej wieży sprowadzono wielki dzwon. W kościele zbudował ołtarz Matki Bożej Różańcowej. Mimo zapobiegliwości i wielkiej sumienności nie umiał znaleźć w parafii wspólnego języka. Parafianie na tle tych nieporozumień doprowadzili do tego że ks. Paździora odszedł z parafii z goryczą w sercu. Na pożegnanie nikt mu nie podał nawet ręki taką nienawiścią pałali jasieniczanie do swego proboszcza. Z Jasienicy poszedł do parafii Gnojnik.
Czas emerytury spędzał w rodzinnych stronach w Kalwarii Zebrzydowskiej. Gdy w roku 1905 powstała w Cieszynie Szkoła Ludowa, nie widziano lepszego kandydata na nauczyciela religii niż ksiądz Paździora. Po krótkim okresie katechetury został proboszczem w Ochabach. Z Ochab przeszedł przed Bożym Narodzeniem roku 1906 do Zabrzega. Do wieczności po nagrodę odwołał go Pan 7 grudnia 1912 roku.

15. Ks. KAROL RUSEK (1889-1890).
Kapłan pochodzący z Żywca. Już w czasie obejmowania parafii był poważnie chory na nerki. Umiera w dzień Zielonych Świąt w 1889 roku. Parafię objął dnia 2 stycznia tego roku. Jego ciało spoczywa na cmentarzu w Jasienicy obok grobu ks. Greisa. Jeszcze dziś stoi tam krzyż żelazny. Napis wprawdzie nieczytelny ale starzy parafianie pamiętają, że tam spoczywają ich księża proboszczowie czekając na dzień Sądu Bożego. Krzyże na tych grobach księży ufundowali katoliccy robotnicy z fabryki. Po śmierci ks. Ruska posługę duszpasterską pełnił proboszcz z Jaworza.

16. Ks. EMILIAN SCHINDLER (1890-1911) - kanonik.
Jemu zawdzięczamy, że powstała kronika parafii. Wszystkie dostępne jemu wiadomości zebrał i spisał. Kronikę prowadzi w języku łacińskim i niemieckim. Miał przepiękny rękopis. Tak się sam przedstawia na początku kroniki:
,,Emilian Schindler kanonik honorowy rzymskiej bazyliki del Monte Santo, prezes Towarzystwa Przyjaciół Sztuki dla muzyki kościelnej. Egzaminator i egzaminowany organista w Zakładzie Muzyki Kościelnej w Pradze, członek Związku św. Cecylii na Austrię, Niemcy i Szwajcarię”.
Urodzony na Śląsku Cieszyńskim (dziś Zaolzie) we wsi Luck. Był synem nauczyciela, organisty i położnej. Był ostatnim dzieckiem tego małżeństwa. Na księdza został wyświęcony 17 lipca 1859 roku. Pierwszą parafią, w której miał z woli biskupa pracować był Strumień. Ale jak pisze: „Pan (proboszcz) nie był w humorze. Nie przyjął nowego wikarego. Twierdził, że pokój nieprzygotowany, panował w nim straszny bałagan.” Ale nowy wikary - ks. Schindler był uparty, usiadł na schodach i czekał przez całą noc. Na probostwo go jednak nie wpuszczono. Dnia następnego proboszcz umieścił ks. Schindlera na wozie i odesłał do Borowej. Tam przeczekał aż będzie urządzone mieszkanie w Strumieniu. Po roku pobytu w Strumieniu urządzono napad na niego. Ale skończyło się na strachu. Ze Strumienia idzie znowu do Borowej, by stamtąd przejść do Morawki. Praca w Morawce była bardzo wyczerpująca. Zaistniała potrzeba przesunięcia na inne stanowisko. Przenosi się z woli przełożonych do Zebrzydowic. Po roku jest wikarym w Bielsku. Ale w Bielsku nie przypadł do gustu
dziekanowi Bulowskiemu. Po jedenastu latach pracy jako wikary przechodzi na stanowisko proboszcza w Końskim. Była to parafia bardzo biedna. Ks. Schindler biedę swoją chował pod sutanną. Nie było możliwości kupienia sobie normalnego ubrania. Potem duszpasterzował w Istebnej, ale rozległa górska parafia nie sprzyjała jego zdrowiu. Siły fizyczne odmawiają posłuszeństwa. Przechodzi do Ogrodzonej. Stan zdrowia pogarsza się. Ks. Schindler zaczyna pluć krwią. Stan zdrowia nie pozwala mu na czynną pracę w duszpasterstwie. Zapisuje się na studia w Pradze w szkole muzycznej, by podołać pracy nad reformą śpiewu kościelnego, który w tym czasie stał bardzo nisko.
W Jasienicy...
Przychodzi niespodziewanie. Nikt go nie wita z parafian, bo przychodzi pod osłoną nocy. Jest dzień św. Jadwigi 1891 roku. Jakie wrażenie wywarła na nim Jasienica przy pierwszym zetknięciu? Tak pisze: „Kościół i probostwo zaniedbane, jak trudno sobie wyobrazić. Na tabernakulum ślady niedawnego włamania. Kościół prosi się o odnowienie. Gmina nie chce słyszeć, by w czymś pomóc. Trzeba liczyć na pomoc Bożą, własne siły i dochody parafii. Dzięki pomocy Kasy Różańcowej i zapisu parafianina - gospodarza Pawła Kusia, kościół i probostwo otrzymało godny wystrój. Koszty wynosiły około 3000 talarów.”
Grotę dla kościoła w Jasienicy wykonał S. Müller z Türkheim w Bawarii. Po odnowieniu Kościoła skierował ks. Schindler swoje wysiłki na odnowienie śpiewu kościelnego. Organista nie spełniał żadnych nadziei. Trzeba było się oglądać za kimś młodszym i zdolnym by wykonać to zadanie. Takim człowiekiem był młody chłopak Jerzy Korzus. Innym marzeniem ks. Schindlera był chór kościelny. Wielka liczba członków chóru kościelnego spełniały nadzieje proboszcza. Śpiewano w jasienickim kościele po łacinie i po polsku. Miejscowy chór należał do Ogólnego Związku Chórów pod wezwaniem św. Cecylii w Austrii, Szwajcarii i Niemiec. Protektorem tego związku był kardynał Steinhuber.
By podołać tym wszystkim planom wydał dla organisty, chóru kościelnego i wiernych następujące śpiewniki:
1. Chorał dla organisty - w języku polskim, czeskim i łacińskim
2. Laudate pueri Dominum - Chwalcie dzieci Pana! Śpiewnik oraz książka do nabożeństwa dla młodzieży szkolnej - Lwów 1903 - Nakład wydawcy (ks. Schindlera)
3. Nieszpory na wszystkie niedziele i święta całego roku opatrzone tonami psalmowymi i melodiami do hymnów. We własnym nakładzie wydawcy. C.I.K. Nadworna Drukarnia Karola Prochaski w Cieszynie - Cieszyn 1901 r.
Ale powyższe książki nie znalazły nabywców. Powód? chyba bieda. Książki te były bardzo drogie, jak na ówczesne warunki finansowe. Treść śpiewnika dla młodzieży to przede wszystkim śpiewy do mszy św. Mało jest pieśni ludowych i okolicznościowych. Echa studiów w Pradze pozostawiły na ks. Schindlerze swoje ślady. Przede wszystkim pieśń mszalna, inne pieśni nie miały prawa obywatelstwa. Pomijając to wszystko trzeba przyznać, że ks. proboszcz Emilian Schindler, to człowiek o którym bardzo szybko zapomniano. A wniósł bardzo wielki wkład w odrodzeniu śpiewu Śląska Cieszyńskiego.

Szkoła. katolicka za czasów ks. Schindlera
Dwuklasowa szkoła ludowa została zbudowana około 1900 roku. Miała dwu nauczycieli. Koszty budowy wynosiły 10 tys. koron. Ponieważ szkoła ewangeliçka okazała się za ciasna, gmina postanowiła zbudować nową ale już międzywyznaniową, nad czym bolał bardzo ks. Schindler. Tym bardziej, że list pasterski biskupa wrocławskiego z roku 1896 wzywał katolików do zachowania katolickiego charakteru szkoły. Sam biskup dał na budowę nowej szkoły w Jasienicy 8000 koron. Żadne jednak protesty nie pomogły, tym bardziej, że starosta bielski był przejęty hasłem antykościelnym: Los von Rom!
Nowa szkoła międzywyznaniowa była szkołą pięcioklasową. Koszty budowy tej szkoły wynosiły 60 tysięcy koron. Gmina pokryła 90% kosztów, resztę miejscowa ludność.

Krzyże przydrożne za czasów ks. Schindlera
Na terenie parafii były trzy krzyże (jak dziś, nic nie przybyło). Jeden na polu gospodarza Franciszka Brandysa. Przez niego z podziękowaniem Panu Bogu ufundowany i zabezpieczony. Drugi zbudowany przez chrześcijańskich robotników. Trzeci na polu parafialnym, utrzymany przez gminę.

Sprawa organisty
Gdy przejęto szkoły przez państwo, jako reprecję na kościół zakazano nauczycielom sprawowania jakiejkolwiek funkcji pomocniczej w kościele za wyjątkiem organisty. Ale z powodu braku odpowiednich szkół, ludzie ci byli bardzo miernymi organistami. Temu stanowi postanowił zaradzić przez wykształcenie nowego, porządnego organisty. O grze na organach w kościele w Jasienicy wyraził się w Kronice parafialnej ks. Schindler: „Tym graniem na organach w kościele w Jasienicy można kruszyć kamienie, a ludzi doprowadzić do wścieklizny”. Chciał nauczyciela uczyć gry na organach ale ten nie chciał, bo „Był mądrzejszy od proboszcza”.
Dlatego właśnie postanowił, by ktoś młody, nie zepsuty wadliwą grą chciał pracować. Takiego też wykształcił Jerzego Korzusa. Został on przeegzaminowany przez władze i zatwierdzony na to stanowisko. Poza tym organista ten spełniał zadanie śpiewaka w kościele, dzwonnika i kościelnego. Organistę Korzusa zobowiązał ks. Schindler, że nie opuści stanowiska organisty, jeżeli przedtem nie przygotuje fachowego swego następcy.

Duch antykościelny w parafii
W roku 1906 na terenie Jasienicy roznoszono takie afisze: ,,Wiara to żaden dar Boży. To wytwór fantazji. Wiara w życie pozagrobowe to bzdura. Nauka udowodniła coś innego, Duszę nieśmiertelną można wmówić każdemu, nawet najgłupszemu.
Nauka wykazała niezbicie podobieństwo między człowiekiem a zwierzęciem.
Zasady wiary są produktem wyobraźni i fantazji, albo przewidzeniami ludzi nerwowo chorych czy histeryków, czy ludzi niedorozwiniętych.
Wiara w Boga prowadzi prosto do obłędu!”
z „Kartki patriotyczne” sierpień 1906 r.

Odwiedziny w Jasienicy arcyksięcia Józefa Ferdynanda von Toscana
W Kronice parafii Jasienica jest autograf arcyksięcia Ferdynanda (następcy tronu austriackiego, tego samego od którego śmierci rozpoczęła się I wojna światowa). Ks. Schindler wypisał wiele pochwał pod jego adresem. Fakt faktem, że w czasie przemarszu wojsk austriackich przez Jasienicę w roku 1906 przez dwa dni mieszkał na probostwie.

Ostatnie lata ks. Schindlera
Według notatek w Kronice widać że od roku 1906 od wizytacji dziekana Karowskiego w dniu 25.6.1910 nie ma żadnej notatki. Według opinii jeszcze dziś żyjących parafian ks. Schindler był człowiekiem bardzo chorym, bo inaczej nie można tego wytłumaczyć. Ten człowiek, który tak skrzętnie notował swoje sukcesy i upadki, tak pięknym pismem opisywał co się działo w parafii nie napisał w Kronice parafialnej w tym czasie prawie nic. Resztę wiadomości o nim napisał ks. Ferdynand Herot - jego następca. Z fotografii, która się do naszych czasów zachowała patrzą oczy surowe, sylwetka ascetyczna, wysoka, na twarzy można zobaczyć niemal wszystko co napisał w Kronice.
Tak pisze ks. Herot o ks. Schindlerze:
„Pod koniec życia nie mógł już podołać swoim obowiązkom duszpasterskim. Chorował. Wikariusz Generalny z Cieszyna chciał z nim załatwić sprawę odejścia z parafii polubownie. Radził, by ustąpił. Ks. Schindler nie wyraził zgody. By tym niedomogom zaradzić dano mu do pomocy wikarego. Był nim ks. Teofil Budny."

Śmierć Ks. Schindlera
Dnia 21 lutego 1911 roku ks. proboszcz Schindler idąc do kościoła upadł z powodu gołoledzi i złamał nogę w udzie. Przewieziono go wbrew jego woli karetką pogotowia do szpitala w Bielsku. W szpitalu nastąpiła śmierć dnia 28 lutego 1911 roku. Zwłoki przewieziono do Jasienicy. Dnia 3 marca 1911 roku, w piątek odbył się pogrzeb. W pogrzebie wzięło udział okoliczne duchowieństwo w liczbie 12.
Requiem miał ks. Józef Adamus z Jaworza.
Mszę św. żałobną sprawował ks. dziekan Józef Karowski. On też wygłosił nad grobem mowę pożegnalną.
W pogrzebie ks. kanonika Emiliana Schindlera brali udział następujący księża:
1. Ks. dziekan Józef Karowski z Bielska
2. Ks. Józef Adamus z Jaworza
3. Ks. Franciszek Zuber z Kamienicy
4. Ks. Jan Barabasz z Czechowic
5. Ks. Józef Łomozik z Grodźca
6. Ks. Jan Tagaliaferro z Michałowic
7. Ks. Kanclerz Franciszek Kałuża z Cieszyna
8. Ks. Wikary Ferdynand Herot z Grodźca
9. Ks. Wikary Karol Kasperlik ze Strumienia
10. Ks. Józef Budny z Niemieckiej Lutyni
11. Ks. Stanisław Nowak, administrator z Jasienicy
12. Ks. Jan Ryczek z Piotrowic
Po śmierci ks. Schindlera o parafię Jasienica ubiegało się dwu księży - Ks. Jan Ryczek i Ks. Ferdynand Herot. Ponieważ Ks. Herot był o rok starszy od Ks. Ryczka, Ks. Wikariusz Generalny Jerzy Kolek przekazał parafię Ks. Ferdynandowi Herotowi.

17. Ks. FERDYNAND HEROT (1911-1947).
Urodzony dnia 19 stycznia 1874 roku, jako syn rolnika we wsi Lubno, parafia Borowa k/Frydku na Zaolziu. Gdy ma 6 lat umiera mu ojciec, wychowaniem zajmuje się matka. Gimnazjum kończy w Opawie, studia teologiczne w Ołomuńcu, święcenia kapłańskie przyjmuje dnia 31 października 1897 roku. Przez jedenaście lat pracuje jako wikary w Brennej, przez krótki okres w Grodźcu, by otrzymać w roku 1911 dekret Wikariusza Generalnego na proboszcza w Jasienicy.
Powitanie nowego proboszcza odbyło się 9 lipca 1911 r. Do Grodźca po proboszcza pojechali członkowie Rady Parafialnej Jerzy Gruszka, Jan Duława i Józef Niesyt. Parafianie Jasienicy witali swego duszpasterza na Świętoszówce. U bramy kościoła kwiatami i wierszem witała dziewczynka Anna Czulok, zaś w urząd proboszcza w kościele wprowadził go dziekan bielski ks. Józef Karowski. Parafia Jasienica jest zaniedbana. Nie można było się czego innego spodziewać, gdyż długoletnia choroba poprzednika nie mogła spowodować czegoś innego. Wszystko było w opłakanym stanie: kościół, probostwo, budynki gospodarcze. Parafia czekała na księdza, duszpasterza i gospodarza.







cdn.